Czterdzieści lat minęło
Relacja z występu jubileuszowego Orląt i Lajkonika w czerwcu 2014.
Tekst może trochę napuszony i oficjalny, bo miał się ukazać w Coolturze, ale zacna Cooltura zamiast recenzji czy też impresji pokoncertowej opublikowała, jakże przydatnie, ogłoszenie o koncercie, nieważne, że w kilka tygodni po fakcie. Coolturę trzeba jednak kochać, chociażby tylko dlatego, że jest.
Jak przystało na zespól dojrzały artystycznie, Orlęta zaprezentowały się w Ashcroft Theatre w Croydon w sobotę 28 czerwca 2014 na swoim koncercie jubileuszowym jako grupa wysoce profesjonalna, pewna swojego rzemiosła i świadoma swojej niepowtarzalności.
Orlęta to zespół skupiający w swoich szeregach prawdziwych pasjonatów polskiego folkloru. Są wśród nich uczniowie ostatnich klas szkół średnich, studenci uniwersytetów, i osoby pracujące już, w różnych zawodach. Jest tu międy innymi nauczycielka, fizjoterapeuta, stylistka wnętrz, inżynier elektryk i przedszkolanka.
W sobotę w Croydon to wszystko jednak nie miało znaczenia. W sobotę wszyscy byli po prostu wysokiej klasy tancerzami Orląt dającymi z siebie na scenie wszystko.
Atmosfera występu w ‘prawdziwym teatrze’ udzieliła się tancerzom na wiele godzin przed występem.
Jako matka dwóch tancerek z młodszej grupy wiekowej, miałam okazję zaobserwować jak zauważalnie zmienił im się wyraz twarzy w momencie przekroczenia progu teatru wejściem dla artystów. Dziecięce rozbawienie zostało nagle wyparte przez skupienie i poczucie, że mają przed sobą ważne i wyjątkowe zadanie do wykonania.
Orlęta przygotowały z okazji koncertu jubileuszowego program artystyczny w swoim najpełniejszym wydaniu repertuarowym.
Obejrzeliśmy wszystkie najlepsze aranżacje, w tym akrobatyczne wręcz popisy chłopców, wysłuchaliśmy najpiękniejszych elementów chóralnych w wykonaniu grup dziewcząt.
Trudno tu wymienić wszystkie wiązanki taneczno-wokalne wieczoru, ale warto wspomnieć o klasycznych juz numerach, takich jak piękny chórek dziewcząt na wstępie tańców beskidzkich wykonany w stylu naśladującym typowe głosy góralskie. Ktokolwiek wędrował wakacyjnie po polskich górach łatwo rozpozna tutaj znajome dźwięki góralek nawołujących się nawzajem w czasie wypasu owiec.
Innym wyróżniającym się, zwłaszcza wizualnie, fragmentem występu była wiązanka łowicka, urzekająca pieknymi strojami i aktorstwem artystów odgrywających scene dyngusa na łowickiej wsi.
Odgrywanie dramatycznie ustylizowanych, dowcipnych scenek w każdej niemalże wiązance regionalnej jest jedną z cech wyróżniających Orlęta spośród innych polonijnych grup folklorystycznych. Stale obecny element przekomarzania się chłopców i dziewcząt pozwala też uniknąć monotonii w scenach tanecznych.
Motyw psikusów i flirtów wśród tancerzy ułatwia również odbiór ich programu artystycznego przez nie-polską publiczność. Żarty te, wplecione w choreografię są bowiem łatwo czytelne wręcz na zasadzie bezsłownej pantomimy.
W sobotnim programie nie zabrakło też paru specjalnych niespodzianek.
W charakterze przerywników programu tanecznego, Aleksandra Klimas-Sawyer uraczyła nas kilkoma piosenkami w mistrzowskim wykonaniu. Aleksandra jest klasą samą dla siebie w tym co robi, i może to jej talent i serce wkladane w wykonanie utworów sprawiły, że jej interpretacje powszechnie znanych piosenek (Gdybym to ja miała, Kukułeczka kuka, Jadą goście jadą) brzmiały wyjątkowo skocznie, zwiewnie, radośnie i świeżo. Trudno było nie nucić z nią refrenów.
Na scenie pojawiła się też w zabawnym skeczu Dziadek i Babcia sama założycielka i kierowniczka zespołu od czasu jego powstania, Basia Klimas-Sawyer. Opatulona w chuste i spódnice do ziemi, nie dała sobie w kaszę dmuchać pijanemu Dziadkowi. Każdy kto zna Basię rozpoznał w jej postaci w tej króciutkiej scence te same cechy charakteru, które pozwalają jej z siłą i uporem prowadzić zespół przez ostatnie 40 lat.
Orlęta to nie tylko tancerze, ale oczywiście również akompaniujący im muzycy. Kapela Orlęta z każdym kolejnym występem daje o sobie znać coraz wyraźniej i coraz bardziej profesjonalnie. Słychać wyraźnie, że kapela ma prawdziwą przyjemność z akompaniowania zespołowi, a dodatkowo, kiedy tylko jest mała przerwa w programie, grają swoje własne króciutkie kawałki.
Pisząc o występach Orląt nie można zapomnieć o ich najmłodszych członkach, któr